Wielka Majówka

Rzepnik 2-3 maja 2010r.


W dniach 2 i 3 maja spotkaliśmy się w Rzepniku (woj Podkarpackie) gdzie przeprowadziliśmy kilka ciekawych działań terenowych. Spotkaliśmy się na leśnej polanie prawie w samo południe, gdzie po chwili dość mocno się rozpadało.
Wyszło nam to jednak na dobre, bo w czasie deszczu zrobiliśmy sobie w chacie wspaniały koncert na misach i gongach tybetańskich.



W czasie koncertu kilka osób miało ciekawe wizje i doświadczenia gdy dźwięk wibrował w każdej komórce naszych ciał.
Pod wieczór deszcz ustał a my zbudowaliśmy saunę indiańską w której przesiedzieliśmy nago ponad godzinę.



W tym czasie smagaliśmy się nawzajem brzozowymi witkami i wypowiadaliśmy nasze życzenia, które wzmocnione energią całej grupy zostały wysłane w kosmos w celu szybkiej realizacji.
Gdy siedzieliśmy w środku, słuchaliśmy odgłosów bębnów i didgeridoo na których grało 3 naszych kolegów pozostających na zewnątrz.



Gdy w środku po polaniu kamieni wodą zrobiło się już potwornie gorąco, wyszliśmy z sauny a kilka osób pobiegło aby wskoczyć do pobliskiego stawku w celu ochłodzenia się.
Następnego dnia zrobiliśmy sobie powtórkę z mis i gongów tybetańskich.
Wieczorem zrobiliśmy duże ognisko i chodziliśmy po ogniu.



Niektórzy robili to po raz pierwszy, więc ich radość po przejściu ścieżki ognia była ogromna.



Jeszcze długo po zakończeniu "chodzenia" siedzieliśmy przy ognisku wpatrując się w gwiazdy i w żarzące się węgle.



Ogólnie nasze warsztaty w którym wzięło udział ponad 10 osób były bardzo udane. Powstały już pomysły na powtórkę może gdzieś w lecie? Myślę że uda nam się te doświadczenia wtedy powtórzyć.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za miłe towarzystwo.


Poniżej wizja z sauny jednej z uczestniczek warsztatów.

Kiedy zapłonęło ognisko i kamienie powoli się nagrzewały przejmując energię Świętego Ognia ja zaczęłam wznosić modlitwy do duchów drzew kamieni, ognia i do żywiołów. Wykonałam kilka rytualnych tańców wyśpiewując modlitwy do Wakan Tanka. W rytm transowych donośnych bębnów zatańczyłam swoje Zwierzęta Mocy by mnie wparły w moich wędrówkach i przeżyciach duchowych. Później kiedy już wszyscy się rozebraliśmy przed samym wejściem w ciszy i w milczeniu dokonaliśmy rytuału oczyszczenia Ognia...
W Saunie panowała atmosfera ciszy skupienia i tak czekaliśmy na pierwszy kamień którego witaliśmy zgodnym chórem. Oddając cześć i należyty szacunek żywiołom zapraszaliśmy do naszego kręgu wszystkich tych „nieobecnych” których obecności pragnęliśmy...
Z każdym kamieniem robiło się coraz cieplej temperatura rosła a wraz z nią moja świadomość wchodziła w inne stany. Na kamieniach tańczyły iskierki zaznaczając swoją obecność potęgę i moc Świętego Ognia. Kamienie syczały donoście a para gorąca z ich śmiechem unosiła się w górę wypełniając przestrzeń którą oddychałam, która mnie przenikała do głębi była w każdym centymetrze mojego ciała. Ach jak one się cieszyły „małe dzieci Matki Ziemi” a ja cieszyłam się razem z nimi...
Kamienie syczały uwalniając energie, które uśpione były w ich jadrach głęboko. Energia Ognia i para wody oczyściła je ze wszystkich złogów którymi były przesiąknięte. Temperatura Sauny była wysoka panowała ogromna cisza i ciemności. Po powitaniu ostatniego kamienia zapanowała powaga chwili i modlitwa, która przerwałam „Pieśnią Miłości Aumakuła”
Weszłam w trans wbiłam palce w ziemię i w tym momencie cała „zdrewniałam” Palce do ramion miałam tak sztywne że nie byłam wstanie ich wyciągnąć z ziemi. Palce stały się korzeniami mocno utkwionymi, po raz pierwszy czułam ze Jestem Drzewem moje ciało było sztywne i niemal sparaliżowane. Od palców, które były wbite w ziemię przechodziła bardzo silna energia ziemi, kamieni, drzew...
Po raz pierwszy w życiu odczułam tak silna energię Matki Ziemi po raz pierwszy w życiu zdrewniałam jak drzewo, stwardniałam jak kamień....
Nawiązałam kontakt i dialog z żywiołem i ogromną naukę, która w tak krótkim czasie została mi przekazana. Z sauny wyszłam ostatnia w zasadzie to nie wyszłam tylko pełzałam nie byłam wstanie się sprawnie poruszać. Popatrzyłam w górę przede mną ukazało się potężne drzewo podobne do Dębu było białe całe i eteryczne na początku myślałam, że to dym z ogniska ale ognisko było oddalone ode mnie kilka metrów z drzewa wśród konar wychodziła do mnie czarna kula jakieś przedziwne skupisko czarnej energii którą chciałam dotkąć ale się nie dawała złapać. Przybliżała się to znów oddalała zwiększała i zmniejszała, nie zrozumiałam dobrze tego przekazu obrazu.
Dopiero później zorientowałam się że ta kula czarna była nasieniem która mnie otoczyła. Bardzo się skuliłam w sobie i stałam się nasieniem tego drzewa czułam jak pulsuję i jak się rozkurczam w sobie. Ile ja miałam w sobie energii, ile życia, jaka ja byłam malutka i krucha. W momencie kiedy przebiłam się przez ziemię wyprostowałam się i poczułam że już mogę chodzić do rąk i dłoni powróciło czucie i wład. Byłam szczęśliwa, bardzo szczęśliwa. Płakałam ze szczęścia. Nabrałam w dłoń ziemię i na znak chrztu i inicjacji wymalowałam na twarzy znaki. Potem podeszłam do ognia podziękować za wizje wyjęłam z ogniska dłonią węgielek i kiedy już się wystudził rozgniotłam go do popiołu i uczyniłam znaki na twarzy w geście inicjacji i przejścia przez bramę.
To jedna z moich wizji, która do mnie przyszła i która zdecydowałam się opisać.
Dziękuję Bogom!
Dziękuję Żywiołom za łaskowość i duchom, które ze mną cały czas były.
Dziękuję duchom Drzew.

Kamallah Monika




© FHU "Magnetoit" projekt Magnetoit